Moje ŁZS-aktualizacja
1.Vichy Dercos. Pisałam juz o nim w kilku postach. U mnie jest niezawodny jeśli chodzi o walkę z objawami ŁZS. Profilaktycznie stosuję go 1-2 razy w tygodniu.
2.Niedziela dla włosów, czyli najpierw żel aloesowy Holika Holika, na to olej (obecnie arganowy) i po mniej więcej dwóch godzinach peeling skóry głowy (rokitnikowe cudo od Natura Siberica-niedługo recenzja), potem szampon i aloesowa maska Kallosa.
3.Dokładne spłukiwanie szamponów i odżywek. Kiedyś nie zwracałam na to większej uwagi, obecnie bardzo tego pilnuję i dokładnie wypłukuję wszystkie pozostałości ze skóry głowy i włosów.
4.Brak środków do stylizacji typu lakiery czy pianki. Ponieważ włosy zawsze myję rano to nie mogę sobie pozwolić, żeby całą noc męczyły się z jakimś środkiem stylizującym.
To by było tyle. Metodą prób i błędów doszłam do tego jak samej sobie pomóc, bo niestety jakieś specjalistyczne środki apteczne mi nie pomagały. Obecnie mam czystą skórę, z której się nic nie sypie. Włosy też mi dużo szybciej rosną. Co prawda i tak muszę je myć codziennie, ale to raczej moja mała obsesja na punkcie czystych włosów niż rzeczywista potrzeba.
Ajj współczuję... ja się męczę z wieczną egzemą na dłoniach więc wiem, że takie problemy dają w kość.
OdpowiedzUsuńJa sobie ostatnio pogorszyłam stan skóry głowy, sama nie wiem czym :( Była swędząca, więc zaczęłam myć Physiogelem, na chwilę było ok a potem pojawił się suchy łupież, umyłam H&S i łupież się nasilił. Na szczęście, jak tylko wróciłam do aktualnie używanego delikatnego szamponu, wszystko szybko minęło, choć oczywiście nie jest idealnie.
OdpowiedzUsuńczasami zastanawiam się czy i ja nie mam tego problemu, mam wiecznie podrażniony skalp
OdpowiedzUsuńMoj skalp jest nadzwyczaj odporny, ale za to włosy reagują na wszystko co mozliwe:(
OdpowiedzUsuńJa go też muszę mieć:)
OdpowiedzUsuńNiestety choroba nie odpuściła a wręcz przeciwnie nabrała na sile więc leże w łóżku:(
Muszę wypróbować ten specyfik z Vichy.
OdpowiedzUsuń