Z czym kojarzy się Wam brzoskwinia? Pewnie z piękną, matową skórką z lekkim meszkiem. Jeśli się Wam podoba taka wizja to zapraszam do posta na temat efektów mojej współpracy z RubiShop, dzięki której stałam się posiadaczką toniku, serum oraz kremu BB z serii Peach Sake Pore od firmy SkinFood. A przy okazji opowiem Wam , jak RubiShop zna mnie lepiej, a właściwie moją cerę, niż ja sama.
Jak już pisałam w poście dotyczącym paczki od RubiShop, sklep mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. do testów poprosiłam tylko o krem z serii Peach Sake Pore, a dostałam to:
Jak widać dostałam prawie pełny zestaw pielęgnacyjny od RubiShop, a w nim tonik, serum oraz krem BB. Zaczne po kolei, czyli od toniku.
Tonik znajduje się w szklanej butelce o dość niestandardowej pojemności 135 ml. Butelka jest z mlecznego szkła, a sam produkt ma kolor przezroczysty. Dozowanie może być lekko problematyczne, bo otwór jest dość mały, ale można trochę potrząsnąć i wtedy wylatuje odpowiednia ilość. Zapach świeży, owocowy, chcociaż mnie się kojarzy bardziej z cytrusami niż z brzoskwinią. Tonik jest odświeżający, jednak ma wyczuwalny alkohol w składzie. Jak na razie moja tłusta, ale dojrzała cera odczuwa lekkie podsuszenie po tym produkcie. Uzywany co 2 dni działa całkiem nieźle.
Kolejny produkt to serum:
Serum ma biały kolor i dość gęstą konsystencję, która po rozsmarowaniu najpierw wygląda na wodnistą, aby dość szybko zmienić się w bardzo ładne, satynowo pudrowe wykończenie, które mi zdecydowanie odpowiada. Jak dla mnie to nazwa może być dość myląca, bo biorąc pod uwagę właściwości, jest to raczej wygładzająco-matująca baza niż nawilżające serum. Może dla bardzo młodej skóry taki poziom nawilżenia będzie w porządku, ale moja cera 30+ musi dostać jeszcze jakąś solidną dawkę nawilżenia, najlepiej w postaci ślimakowego kremu. Niemniej jednak to mój faworyt z całej brzoskwiniowej trójki i bardzo dziękuję RubiShop, że dostałam ten produkt do testów.
Na koniec został nam kremik BB:
Krem BB ze wszystkich produktów, które miałam okazję testować, ma najmocniejszy brzoskwiniowy zapach. Kolor natomiast trochę mnie wystraszył, bo ma sporo pomarańczy w sobie, natomiast jak to produkt azjatycki, szybko dopasował się do mojej karnacji i idealnie w nią wtopił.
Krem ma lekkie krycie, ale potrafi dość mocno osadzać się w porach. Żeby tego uniknąć najlepiej najpierw zastosować serum, a dopiero potem krem. Inaczej może osadzić się w porach lub na włoskach. A najlepiej to aplikować krem gąbką typu Beauty Blender. Nic się nie osadza i dostajemy też lepsze krycie i dłuższą trwałość, bo niestety aplikowany palcami krem dość szybko ucieka z twarzy. Ja dałam mu kolejną szansę używający gąbki i okazał się to strzał w dziesiątkę.
Z serii Peach Sake Pore chętnie jeszcze wypróbowałabym puder. Bardzo dziękuję RubiShop za możliwość testowania tych produktów i już teraz zapraszam na kolejne recenzje, bo to nie wszystkie cuda jakimi mnie sklep obdarował.
Ale urocze opakowania :)
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie o tym pudrze, ale cała seria mnie kusi (może oprócz toniku, bo nie chciałabym sobie jeszcze bardziej przesuszyć twarzy).
OdpowiedzUsuńHm, serum i kremik mnie chętnie bym wypróbowała :) natomiast obawiam się, że dla mojej mieszanej cery tonik z alkoholem nie byłby dobry.
OdpowiedzUsuńJa jestem zachwycona pudrem z tej serii i właśnie rozbudziłaś moje chciejstwo :P
OdpowiedzUsuńKurczę czułam te brzoskwinie nawet przez posta;D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo, a to bardzo ciekawa tych produktów :)
OdpowiedzUsuńPrezentują się uroczo i jeszcze ten zapach, czuje się skuszona :)
OdpowiedzUsuńOpakowania wyglądają cudownie, szczególnie ten tonik wygląda jak milion dolarów :D
OdpowiedzUsuńOpakowanie świetne, ale kremik prezentuje sie super :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdy komentarz i propozycje wejść w linki :)
Pragnę tego:)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale opakowania są bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę te kosmetyki, ale strasznie mnie zaciekawiły ;)
OdpowiedzUsuń