Dzisiaj druga odsłona wyzwania dla blogerek organizowanego przez redakcję TrustedCosmetics. Po odsłonie całości kosmetyczki przyszła pora na bardziej szczegółowe posty. Zaczynamy od pielęgnacji twarzy, czyli kategorii bardzo przeze mnie lubianej.
Jak się pewnie przekonacie, jest u mnie mocno azjatycko, a co nie azjatyckie to ma kwasy. Zapraszam do czytania!
Oczyszczanie dwustopniowe, czyli olej, a później pianka. Wieczorem dodaję do tego jeszcze peeling. Tak, to jabłuszko to bardzo fajny peeling od Tony Moly.
Jak już pisałam w jednym z postów, toników używam różnych na rano i wieczór. O poranku bardzo pasuje mi oczarowy Mizon, a na wieczór kwaszę się z Norel.
Po tonikach przychodzi pora na dobroczynne działanie drożdży. Najpierw odrobina esencji z Mizon, a potem serum drożdżowe od IT's Skin są bardzo dobrym rozwiązaniem.
Na dzień od pewnego czasu stosuję aloesowy żel-krem od It's Skin, a pod oczy krem od Yves Rocher. Z kremami na dzień i pod oczy ciągle eksperymentuję, bo ciężko mi znaleźć wystarczająco dobry produkt.
Kremy na noc mam trzy: ślimakowy od Mizon, galaretkę od Secret Key oraz mój krem awaryjny, czyli Triacneal od Avene. Kolejne azjatyckie cuda czekają na testy.
Na koniec zostawiłam maseczki. KAżdy z tych produktów stosuję co najmniej dwa razy w tygodniu. Do każdego z tych produktów chętnie wrócę, bo bardzo dobrze się u mnie sprawdzają.
To by było na tyle. Jeszcze zapomniałam o maskach w płacie i plastrach na nos, które też bardzo lubię.
A Wy co macie w swoich zbiorach?
O kurcze. Wiele perełek. Krem pod oczy u mnie ten sam. Ile tych azjatykow;)
OdpowiedzUsuńJak sprawuje się to serum drożdżowe?
UsuńDużo ciekawych produktów, a nie znam żadnego.
OdpowiedzUsuńDużo produktów których całkowicie nie znam ;)
OdpowiedzUsuńjabłuszko wygląda bardzo oryginalnie :) widziałam takie na aliexpress.com tylko, że zawartością był krem. Ja również biorę udział w wyzwaniu kosmetycznym, także zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńIleż azjatyckich cudów !kuszą coraz bardziej
OdpowiedzUsuńJa tez stosuję dwustopniowe oczyszczanie twarzy ;)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie wieloma nieznanymi kosmetykami - na przykład maseczki zwykle wybieram w saszetkach, więc te w słoiczkach to dla mnie nowość :) Saszetki pozwalają mi na wypróbowanie wielu nowości, a tubka ogranicza - wszak trzeba zdążyć ją zużyć ;)
OdpowiedzUsuńTroche tego masz :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każda obserwacje i propozycje wejść w linki :)
A byłam przekonana że jabłuszko to element dekoracyjny :) Napiszesz o nim coś więcej?
OdpowiedzUsuńKosmetyki z norel z kwasami bardzo mnie ciekawią. I tym tomiku słyszałam same pozytywne opinie
OdpowiedzUsuńOj bardzo tu azjatycko i w sumie nic nie znam :) Ciekawa jabłuszka jestem :)
OdpowiedzUsuń