W ostatnim wpisie na blogu zdradziłam Wam, że blogowanie dało mi po kieszeni, bo przekonało do perfumeryjnych marek i tego, że czasem warto za kosmetyki trochę więcej zapłacić. Dodatkowo istnieje taka persona jak
Interendo, która Too Faced lubi i chwali. Ja osobiście w przypływie świaecznego szaleństwa w zeszłym roku kupiłam sobie limitowankę Grand Hotel Cafe. Jeśli chcecie to Wam ją też pokażę, ale z tego co widziałam to już można kupić ją tylko na eBayu.
Wracając do sedna, czyli do palety Funfetti. Przyglądałam jej się parę razy na stronie Sephory i zastanawiałam co z nią zrobię, czy kupię czy nie. Kiedy dostałam maila, że dołączyła do kategorii "Wyprzedaż", to od razu kupiłam dwie: jedną dla siebie, a drugą po tym jak rozdanie wygrała Karolina i powiedziała, że wybiera makijażowy box Sephora.
W paletce mamy dwanaście cieni utrzymanych w chłodnych, dość neutralnych barwach. Mamy tutaj siedem cienie błyszczących, ale to bardziej satyna niż perła oraz pięć matów. Ostatni, najciemniejszy All Nighter dodatkowo ma w sobie drobinki, które się pięknie skrzą. Paletka jest leciutka i idealna do torebki, bo dzięki magnesowi nic się nam nie otwiera i nie brudzi.
A teraz swatche pokazane rzędami:
Swatche niestety nie oddają w pełni jakości tych cieni, która jest wręcz genialna. Ich wystarczy dotknąć, nawet bez pocierania, żeby mieć pięknie odciśnięty kolor. Ja chyba do swatchy zainwestuję w swatchmaker :-).
Te cienie się naprawdę nie osypują! Idealnie trzymają się pędzla i cały kolor ląduje na oku. Dodatkowo są mięciutkie, świetnie się blendują i na oku wyglądają naprawdę znakomicie. Świetnie trzymają się powieki, bo wytrzymują bez szwanku około 12 godzin. Przynajmniej ja po takim czasie je zmywałam. Teraz doskonale rozumiem te wszystkie zachwyty Too Faced i tylko czekam na jakąś ciekawą ofertę z Sephory, żeby nabyć kolejne cuda.
Na koniec wrzucam Wam dwie najnowsze palety od Too Faced, których jeszcze nie ma w sprzedaży, ale jak tylko będą to są moje!
U mnie jest pełen zachwyt i zrozumienie, czemu czasem lepiej wydać trochę więcej.
A Wy znacie te cienie? A może ich kultowy podkład, nad którym też się zastanawiam. Dajcie znać w komentarzach!
Ech na pewno są boskie,moze kiedyś wypróbuje😊
OdpowiedzUsuńAle piękne kolorki, no i plus za to, że się nie osypują :)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio wkurzyła ich paletka i baza pod cienie :P. Następnych nie kupię ( przynajmniej na razie :))
OdpowiedzUsuńTen jasny, brzoskwiniowy cień z palety ostatnio ciągle katuje:)
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę na matowe brzoskwinie jak wejdą :)
OdpowiedzUsuńJaka piękność z tej paletki! Chciałabym, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńPaleta prezentuje się niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych cieni, ale prezentują się niesamowicie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
https://coscudownego.blogspot.com/
hahaha xD jestem winna xD ale dranie też mi dali po kieszeni xD ale matowe brzoskwinki na pewno sobie lajsne ;p sweet peach do tej pory jest moją ulubionś paletką :D
OdpowiedzUsuńZ tej paletki to mi się tylko dwa kolory widza ;D
OdpowiedzUsuńDo Too Faced mam mieszane uczucia i nie wiem od czego to zalezy. Paletka spodobala mi sie i musze sie jej blizej przyjrzec. Z przyjemnoscia obserwuje Twojego bloga <3
OdpowiedzUsuńNowe kolekcje Too Faced niestety nie będą dostępne w Polsce ;(
OdpowiedzUsuń