Zagrajmy w pomidora, czyli Tomatox Mask od Tony Moly
Na pewno nie jest żadną tajemnicą, że maseczki uwielbiam. Jeśli jeszcze mają oryginalne opakowania to już w ogóle jestem zachwycona. Tak właśnie jest z wieloma produktami Tony Moly-mają piękne opakowania. Ale jak z działaniem? Trochę rozczarowana peelingiem Appletox, o którym możecie poczytać TUTAJ, do maseczki Tomatox podchodziłam dość sceptycznie. Czy jest lepiej niż w przypadku peelingu? Zapraszam do czytania!
Jak widać na powyższym zdjęciu Tony moly Tomatox Magic Massage Pack jest zapakowana w urocze opakowanie w kształcie pomidora. Samo opakowanie na pewno ze mną zostanie, bo bardzo mi przypadło do gustu.
A oto skład Tomatox:
Solanum Lycopersicum (Tomato) Fruit Water, Sorbitol, Titanium Dioxide, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Butylene Glycol, Alcohol, Niacinamide, PVP, Squalane, Polysorbate 60, Pearl Powder, Coral Powder, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Centella Asiatica Extract, Glycine Soja (Soybean) Seed Extract , Solanum Lycopersicum (Tomato) Fruit Extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) Fruit Extract , Actinidia Chinensis (Kiwi) Fruit Extract , Camellia Sinensis Leaf Extract, Saururus Chinensis Extract, Panthenol, Methylparaben, Carbomer, Arginine, Aluminum Hydroxide , Fragrance, Zea Mays (Corn) Starch , Propylparaben, Microcrystalline Cellulose, Mannitol, Sucrose, Tocopheryl Acetate.
Jak zwykle w przypadku azjatyckich produktów skład jest dość długi i ma w sobie sporo różnych ekstraktów. Ja się w niego aż tak bardzo nie zagłębiałam, bo bardziej interesuje mnie w tym przypadku działanie, które ma być: oczyszczające, rozjaśniające i pomagać na blizny i przebarwienia.
Założenie jest taki, że nakładamy Tomatox na buzię, masujemy 1-2 minuty, a póżniej zostawiamy na około 10 minut i zmywamy dokładnie letnią wodą. Co może denerwować to zapach, bo są to jakby babcine perfumy, a nie każdemu to odpowiada, jednak dla urody można pocierpieć.
Pierwszy raz jak nałożyłam Tomatox, to zaraz po zmyciu poszłam spać, bo padałam z nóg. Nic już więcej na buzię nie kładłam, więc liczyłam się z tym, że twarz może być trochę niewyjściowa. Przed lustrem spotkało mnie radosne rozczarowanie, bo buzia była matowa, rozjaśniona i wypoczęta. Jesli jeszcze po Tomatox stosuję jakąś maskę nawilżającą, to efekt jest naprawdę mega.
Ten produkt absolutnie mnie nie rozczarował i jestem nim wręcz zachwycona! Dzięki Fancy i Do połowy pełna... za namówienie mnie do odgrzebania Tomatox z moich zapasów!
A Wy lubicie takie maseczki?
Niestety nie udało mi się kupić :(
OdpowiedzUsuńTony Moly ma świetne opakowania :) Dobrze, że i zawartośc również ekstra :))
OdpowiedzUsuńopakowanie jest świetne i takie realistyczne;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nią :D Lubie jabłko mam nadzieje że i z tą sie polubię.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam ale wygląda bajerancko:)
OdpowiedzUsuńU nas tal średnio się sprawdza Efekt rozjaśnienia jest niestety bardzo chwilowy.
OdpowiedzUsuńFirma ma genialne opakowania, sama mam banana do rąk :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski i nigdy nie miałam maseczki z ekstraktem z pomidora, ale chętnie bym wypróbowała. Moja skóra uwielbia wszystkie rozjaśniające produkty :D
OdpowiedzUsuńJego sam wygląd kusi ;)
OdpowiedzUsuńJakos nie dla mnie :P heheh
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/08/pastelowa-hiszpanka-boho.html